środa, 23 stycznia 2013

Pozdrowienia od Maitaia i Neski

Maitai i Neska (czyli obecnie Ignaś i Iza) pozdrawiają z domu stałego :)
Prawda, że pięknie wyglądają? :)


Wszystkie zdjęcia robiła oczywiście Marta.

wtorek, 22 stycznia 2013

Smutno...

Pamiętam, jak czekaliśmy z niecierpliwością i troszeczkę zestresowani, aż Ania z Fundacji Pod Jednym Dachem przywiezie do nas jednego z siedmiu znalezionych kociaków. Telefonicznie ustaliłyśmy, że będzie to kociczka i tyle wiedziałam. Kiedy ją zobaczyłam pierwszy raz - wciśniętą w kąt transportera i wystraszoną, sama też się przestraszyłam - nie wiedziałam jeszcze wtedy zbyt wiele o opiece nad kociakami, a ona miała nieco ponad miesiąc. Po udzieleniu krótkich instrukcji, Ania wyszła, a my zostaliśmy z maleńką biało-burą kuleczką. Adam wymyślił dla niej imię, które później okazało się strzałem w dziesiątkę - Rakija.


Szybko okazało się, że Rakija jest bardzo towarzyską koteczką. Spała z nami w łóżku, chodziła za mną po mieszkaniu. Za Grzanką też, co Grzance na początku się nie podobało. Z czasem jednak Grzanka przyzwyczaiła się do małego łobuza. Do tego, że nie może sobie pospać i że Rakija ciągle wyjada jej jedzenie z miski. My też przyzwyczailiśmy się do wszędobylskiej małej futrzanej kuleczki i śmialiśmy się, że to imię sprawiło, że kicia ma bałkański temperament ;)


Nie zapomnieliśmy jednak, że Rakija jest u nas tylko na tymczasie. Mieliśmy szczęście, bo na horyzoncie szybko pojawili się Asia i Bartek. Nie zraziło ich, że Rakija jest strasznym łobuzem, wszędzie wskakuje (szczególnie na blat kuchenny, jeśli jest na nim coś smacznego), kradnie jedzenie z talerzy i męczy inne koty. "Nie zraziło ich" to mało - oni wręcz szukali właśnie takiego kota. W ten sposób Rakija znalazła idealny dla siebie dom. W Grzankowie zapanował spokój (Grzanka odetchnęła z ulgą, że nareszcie może się wyspać) i ja też byłam spokojna, bo wiedziałam, że oddaję małą Rakiję w dobre ręce.


W nowym domu szybko się zaaklimatyzowała, zaprzyjaźniła się z kocurkiem Heniem i podbiła serca opiekunów. Przychodziła do łózka spać i się przytulać, wskakiwała na stół, jadła z Asią z jednego talerza. Dostała tyle miłości, ile tylko kotu można dać i odwdzięczała się na swój sposób tym samym. 
Aż do dzisiaj rana. Bo dzisiaj rano nagle, po krótciutkiej chorobie, postanowiła się przeprowadzić za Tęczowy Most.


Piszę Wam o tym, bo chociaż Rakija była "tylko" tymczasem, to jednak się do niej przywiązałam. I chociaż nie widziałam jej przez prawie 1,5 roku od momentu jej przeprowadzki, to kontakt z Asią i Bartkiem i świadomość, że ma cudowny dom, były dla mnie bardzo ważne. I smutno mi, że tak szybko umarła, chociaż wiem, że to nie długość kociego życia się liczy, ale jakość. Jestem wdzięczna Asi i Bartkowi za to, że przygarnęli Rakiję i dali jej najlepsze życie, jakie mogła mieć.

piątek, 18 stycznia 2013

Śnieg

Od tygodnia w londyńskim radiu słyszę codziennie, że jest "very very very very cold" (przy -4 stopniach) i że zbliża się Strasznie Mroźna Zima (niektórzy twierdzą nawet, że będzie -10 stopni). Trochę mnie to śmieszyło do dzisiaj. Ale dzisiaj pojawił się śnieg i już mi nie jest do śmiechu. Bo to nie jest śnieg taki, jak wcześniej - z deszczem i topiący się od razu. To jest prawdziwy śnieg, który pada ciągle od rana i nie chce przestać. I który zasypał nam całą ulicę.


Grzance też się to chyba nie podoba. Dzisiaj całą noc spała z nami pod kołdrą, co zdarza się tylko wtedy, kiedy jest jej bardzo zimno. Wygląda na to, że obie z niecierpliwością czekamy aż zima sobie pójdzie.

sobota, 5 stycznia 2013

Grzanka szyje

Od Świąt minęło już trochę czasu, a ja jeszcze się nie pochwaliłam, co dostałam pod choinkę :) Otóż Adam jak zwykle postanowił mnie zainspirować do działania i kupił mi prezent, który sobie miałam zrobić sama. W skład zestawu prezentowego wchodziły nici, guziki, materiałowa torba, kolorowe materiały i wykrój sowy. Ja oczywiście wprowadziłam pewne modyfikacje i zamiast sowy na torbę naszyłam sobie kota. Grzanka jak zwykle mi pomagała ;)