Czasem Grzanka wygląda na niewinną futrzaną istotę, która najbardziej lubi spać przytulona do swojej zabawki albo wskakiwać ludziom na kolana i mruczeć. Dzisiaj jednak muszę przyznać, że ma ona też swoje drugie, bardziej łobuzerskie oblicze. I nie chodzi mi tutaj o to, że drapie kanapę, wskakuje do szaf, budzi nas w nocy, kradnie jedzenie i turla jabłka po podłodze.
Tym razem to coś naprawdę poważnego, czyli nałóg tytoniowy!
Zaczęło się jeszcze, kiedy była kociakiem i kradła pety z popielniczki. Nie wiem czemu, ale uznała, że są bardzo smaczne. A niedawno najbardziej pożądanym przedmiotem w domu było cygaro, które przywieźliśmy na pamiątkę z Kuby. Nawet udało jej się jakimś tajemniczym sposobem otworzyć szufladę, w której je ukryliśmy.
Jest do dla mnie kolejny powód, żeby cieszyć się, że żadne z nas nie pali - dzięki temu Grzanka ma bardzo mało okazji do kultywowania swojego nałogu ;)
PS Zdjęcie z cygarem jest oczywiście pozowane i aboslutnie nie pozwalamy Grzance na palenie ani jedzenie tytoniu ;)