Noc sylwestrowa nie jest moją ulubioną nocą, więc nie było mi szkoda, że nie poszliśmy na żadną imprezę. Zostaliśmy w domu we czwórkę, poczekaliśmy do północy (oprócz Lucynki, bo ona to miałą gdzieś i zasnęła około 21:00), wznieśliśmy bezalkoholowy toast i poszliśmy spać ;)
Na szczęście Grzanka nie bała się fajerwerków, a nawet z zaciekawieniem wyglądała przez okno. Ale ja martwiłam się o nasze okoliczne ptaki, bo one podobno bardzo się boją tego huku i błysków. Mam nadzieję, że nic im się nie stało, nie uciekły za daleko i będą nadal przylatywać do naszego karmnika :)
Życzymy Grzaneczce, aby Ktosia dała jej pospać :)
OdpowiedzUsuńJak na razie nie jest źle - Grzanka zawsze sobie znajdzie jakiś cichy kąt, w którym może się zdrzemnąć :)
Usuńno to dobrze ze sie nie boi fajerwerkow :)
OdpowiedzUsuńmoja majka tez nie,miki troche byl wystraszony...ale zagluszylismy strzaly muzyka :P
wszsytkiego najlepszego w nowym roku !
Dziękujemy :) Dobrze, że nasze zwierzaki nie przejmują się fajerwerkami. Niestety znam też takie, które są zawsze bardzo wystraszone w Sylwestra...
UsuńOoooj dla Grzaneczko zdrówka dla jej ludzkiej rodzinki tez w nowym roku.
OdpowiedzUsuń:-) :-) :-)