środa, 24 lipca 2013

Portugalskie futrzaki

Upały się jeszcze nie skończyły. A wczoraj na dodatek dotarła do nas pocztówka z Krety. Te dwie rzeczy przypomniały mi, że jeszcze Wam nie pokazałam kocio-psich zdjęć z naszej wyprawy do Portugalii, która miała miejsce w grudniu, czyli straaasznie dawno temu.
Jak zwykle na południu Europy, koty i psy spotykaliśmy na każdym kroku. Spacerowały sobie po starych uliczkach albo wygrzewały się na nich i zupełnie nie zwracały uwagi na mijające je samochody. Trochę mnie takie widoki stresowały, ale widocznie i zwierzaki, i kierowcy, są już do tego zjawiska przyzwyczajone :)


Jeśli na ulicy akurat nie udało nam się zauważyć żadnego zwierzaka, wystarczyło zajrzeć na pierwsze lepsze podwórko i niemal pewne było, że gdzieś tam pod suszącym się praniem, pod samochodem albo na samochodzie, na ławeczce albo w innym ciekawym miejscu zastaniemy futrzaka.


Czasem żeby zauważyć psa lub kota, trzeba było spojrzeć troszkę w górę...


...a czasem wystarczyło zwrócić uwagę na malowidła naścienne...

... albo sklepowe wystawy.


Niestety dla południowej Europy jest też charakterystyczne to, że dużo tam bezdomnych zwierząt. Do nas w czasie jednego z jedzonych na zewnątrz obiadów przybłąkał się sympatyczny czarnuch. 


Nazwałam go Omlet, bo dzielnie pomagał mi w jedzeniu. Na szczęście nikt z obsługi nie miał mi za złe, że się dzielę tak cudownym daniem z kotem :) Szkoda mi go było zostawić, ale musieliśmy ruszyć w dalszą drogę.

No a w Lizbonie oczywiście też spotkaliśmy dużo bezdomniaków i nawet wypatrzyliśmy ich budki...

środa, 17 lipca 2013

Upały

Już chyba trzeci tydzień w Londynie panują upały. Myśleliśmy, że uda nam się ich uniknąć, kiedy przeprowadzaliśmy się na Wyspy, ale nic z tego - znalazły nas i tu. Mamy ich już serdecznie dość, ale nie chcą sobie pójść. Grzanka też wygląda na zmęczoną wysokimi temperaturami. 


Przesypia całe dnie na szafie albo wyleguje się na parapecie lekko uchylonego okna (bo nie udało nam się go zabezpieczyć),...


wystawia na zewnątrz ogonek...


i próbuje chronić się przed gorącem gdzieś między przywiędłymi od tego upału pietruszką i bazylią, a połamanym w czasie nocnych szaleństw koperkiem.


Okazuje się jednak, że wszystkie trzy roślinki, choć w niezbyt dobrym stanie, są lepszymi przysmakami, niż kocia trawka ;)

poniedziałek, 15 lipca 2013

Papug

Poprzedni tydzień minął mi m. in. pod znakiem opieki nad papugiem Enzo.


Trochę sobie pogadaliśmy,

Hello! How are you?
a ja byłam z siebie dumna, że już się go wcale nie boję i nawet mogę go głaskać bez stresu. Jemu chyba też się podobało.


Mam nadzieję, że wkrótce znowu się spotkamy :)

środa, 10 lipca 2013

Żyjemy :)

Dawno nas tu nie było, ale żyjemy i mamy się dobrze.
Mieliśmy ostatnio różnych miłych gości. Grzance bardzo się to podobało, bo miała kogo gryźć i udało jej się nawet przedziurawić dmuchany materac, na którym owi goście spali. Oczywiście starała się też pomagać w planowaniu tras zwiedzania Londynu ;)


Poza tym zaczął się sezon wyjazdowy, więc znowu odwiedzałam przez tydzień dwa razy dziennie Rambo. Tym razem nie obyło się bez przygód, takich jak brak apetytu, złe samopoczucie, kombinacje z dawkami insuliny itp. Mimo wszelkich stresów z tym związanych, Rambo był bardzo grzeczny i trochę mi smutno, że to już był na pewno ostatni raz, kiedy się nim zajmowałam. A to dlatego, że kotek wraz ze swoją panią przeprowadza się wkrótce do Francji.


Od dzisiaj zaczęłam też wizyty u gadającego papuga Enzo. On też ostatnio podobno trochę chorował, ale mam nadzieję, że nie będzie z nim problemów, bo specjalistką od ptaków to ja nie jestem. Na szczęście dzisiaj był w dobrym humorze, powitał mnie dźwięcznym: "Hello" i dał się głaskać :)
Oprócz tego znalazłam nową pracę, więc Grzanka całymi dniami nudzi się sama w domu, a w nocy chciałaby, żebyśmy się z nią bawili, odkręcali jej wodę z kranu, karmili przysmakami, wyprowadzali ją na spacerki itd.