piątek, 17 lipca 2015

Czosnek

Panie i Panowie, pozwólcie, że przedstawię - Czosnek zwany Fifosławem Czosnkowskim, a wcześniej po prostu Fifkiem. Nowy domownik, na którego zdecydowaliśmy się po wielu namysłach, wahaniach, dyskusjach itp. 

Chłopak ma ok. 14 miesięcy, jest charakterny, wszędobylski, bardzo skoczny i zaczepny w stosunku do Grzanki oraz posiada ten jakże często spotykany u kotów mechanizm, którym jest brzuch bez dna. Ponadto imię Czosnek pasuje do niego idealnie, choć jest wykastrowany... 


Czosnek zamieszkał u nas już tydzień temu. Początki były dla niego ciężkie, bo Grzanka swojego terenu nie zamierza dzielić z byle kim. Musi najpierw sprawdzić, kto to, czy umie się bić, jak głośno warczy, jak szybko biega itd. Mamy nadzieję, że Czosnek pomyślnie przejdzie wszelkie próby i Grzanka się z nim zaprzyjaźni. Trzymajcie kciuki! :)

wtorek, 5 maja 2015

Norka

Pojechaliśmy na przedłużony weekend do Krakowa. We trójkę - ja, Adam i Lucynka. Nie spodziewaliśmy się, że będziemy wracać we czworo. A jednak. Ostatniego dnia, wracając z ostatniego spaceru, natknęliśmy się na małą myszkę. Była na środku chodnika między ruchliwą ulicą a przystankiem tramwajowym. Chodziła jakoś dziwnie, upadając co chwilę na bok. Po krótkim namyśle zdecydowaliśmy się ją zgarnąć. Zawiniętą w ręcznik zanieśliśmy do najbliższego weta, który orzekł, że to nie myszka, a nornica (ja jednak nadal myślę, że to była mysz polna), że ma ponad dwa tygodnie, bo nie jest już ślepa i że dużych szans na przeżycie bez mamy jej nie daje. Dostaliśmy instrukcje, jak się zajmować maluszkiem, nazwaliśmy "nornicę" Norka i pojechaliśmy do domu.


Niestety Norka przeżyła u nas tylko jeden dzień. Nie wiem, czy coś zrobiłam źle, czy poświęciłam jej za mało czasu i uwagi, czy po prostu była za słaba. Nie wiem też, czy dobrze zrobiłam, zabierając ją z tego chodnika. Ale tam też by nie przeżyła, a u nas przynajmniej przez krótki czas miała swoje miejsce (czyli pudełko bo butach), imię, pojemnik z ciepłą wodą (który miał jej zastąpić ciepło mamy) i plany na przyszłość (miała zamieszkać w klatce u nas w ogródku, bo na wolności podobno już by sobie nie poradziła).

niedziela, 12 kwietnia 2015

Znowu przeprowadzka

Tak, tak, wiem, jesteśmy już nudni z tymi przeprowadzkami. Ale tak się złożyło, że już prawie miesiąc temu zaliczyliśmy kolejną. Tym razem niedaleką. Nadal nie "na swoje", choć liczyliśmy na to, że właśnie ta kolejna to już będzie do własnego, wymarzonego gniazdka...


Grzanka cierpliwie znosi nasze przenosiny, ładnie dostosowuje się do coraz to nowych warunków. Na szczęście i tym razem nie miała problemów z aklimatyzacją. Właściwie to chyba nawet jej się tu podoba, bo na balkonie uparcie wiją sobie gniazda gołębie, a żeby otworzyć szafki kuchenne wystarczy jedno machnięcie łapą (a czasem nawet same się otwierają).

poniedziałek, 16 lutego 2015

Grzanka ma talent

Grzanka potrafi już otworzyć wszystkie drzwi w naszym mieszkaniu. Oprócz balkonowych. Mam wrażenie, że tylko kwestia czasu. Ale może nie zdąży się tego nauczyć przed kolejną przeprowadzką. Trzymajcie kciuki ;)


niedziela, 4 stycznia 2015

Sycylijskie koty

Podczas pisania podsumowania 2014 roku przypomniałam sobie, że na blogu nie ma jeszcze zdjęć kotów, które spotkaliśmy w czasie marcowej podróży po Sycylii. A było ich tam mnóstwo - jak to na południu Europy.
Niektóre tylko nieśmiało pozowały do zdjęć,...



... inne były trochę bardziej przyzwyczajone do ludzi i dały się głaskać,...


... albo wylegiwały się na przykościelnych skwerkach, ...


... a jeden nawet maszerował za nami przez całe miasteczko, zanim dotarło do niego, że nie mamy go czym poczęstować.

sobota, 3 stycznia 2015

Noworocznie

Już trzeci dzień nowego roku, a mu jeszcze nie zdążyliśmy podsumować starego. A więc z lekkim opóźnieniem:

Rok 2014 przyniósł Wielkie Zmiany - przede wszystkim powrót do Polski i narodziny Lucynki
Z mieszkania przy jednej z głównych ulic Londynu przeprowadziliśmy się do Mysłowic - do familoka na uboczu, pod lasem, z widokiem na ogródki i ślepą uliczkę. Zmiana ta ma oczywiście wady i zalety, ale jak narazie nie planujemy wracać do Wielkiej Brytanii. 
Grzanka w tym roku po raz pierwszy leciała samolotem. Nie wiem, czy będziemy kiedyś jeszcze chcieli narażać ją i siebie na takie stresy.


Poza zmianami lokalowymi i powiększeniem rodziny, rok przebiegał w miarę typowo - staraliśmy się zwiedzić jak najwięcej ciekawych miejsc w Anglii. Były to m. in.: Bath, Bristol, Windsor, Eton, las Sherwood i Dover. Udało nam się też skoczyć na kilka dni do Paryża i wyjechać w marcu na tydzień na Sycylię, a w lipcu z Grzanką na urlop do Walii.


Jak pewnie zauważyliście, w 2014 roku dużo rzadziej pojawiały się na Grzankowie nowe posty. Zaprzątały nas zupełnie inne sprawy, brakowało czasu, siły i natchnienia na blogowanie. Tym bardziej cieszymy się, że ktoś tu jeszcze czasem zagląda. A w nowym roku postaramy się trochę częściej pisać :)

piątek, 2 stycznia 2015

Sylwestrowo

Noc sylwestrowa nie jest moją ulubioną nocą, więc nie było mi szkoda, że nie poszliśmy na żadną imprezę. Zostaliśmy w domu we czwórkę, poczekaliśmy do północy (oprócz Lucynki, bo ona to miałą gdzieś i zasnęła około 21:00), wznieśliśmy bezalkoholowy toast i poszliśmy spać ;) 
Na szczęście Grzanka nie bała się fajerwerków, a nawet z zaciekawieniem wyglądała przez okno. Ale ja martwiłam się o nasze okoliczne ptaki, bo one podobno bardzo się boją tego huku i błysków. Mam nadzieję, że nic im się nie stało, nie uciekły za daleko i będą nadal przylatywać do naszego karmnika :)


Wszystkim swoim czytelnikom Grzanka życzy szczęścia i spełnienia marzeń w nowym roku! :)

poniedziałek, 22 grudnia 2014

Ciepło czy zimno?

Czas leci szybko, jeszcze szybciej niż zwykle. Niepostrzeżenie nadeszła zima. Grzanka już jakiś czas temu odnalazła swoje nowe ulubione miejsce w domu - grzejnik :) 


Nie umie się tylko zdecydować, czy woli ten w łazience, czy ten w sypialni. Każdy ma swoje plusy - z łazienkowego wystarczy się wychylić, żeby zobaczyć karmnik, w którym buszują ptaki. Jednak czasem więcej ciekawych zdarzeń ma miejsce w sypialni. Oczywiście, jeśli kogoś interesuje grzechotanie, dzwonienie i szelest zabawek. A jak wiadomo, koty takie dźwięki uwielbiają :) Dlatego Grzanka czasem lubi być w pobliżu Lucynki.


A czasami wręcz przeciwnie. Chciałaby być jak najdalej od głośnego niemowlaka. Doskonali wtedy umiejętność otwierania drzwi i usiłuje się wydostać z mieszkania. Jakby myślała, że wszystko jest lepsze od mieszkania z nami - nawet bezdomność.
Mam jednak nadzieję, że ostatecznie wybierze ciepły grzejnik zamiast zimnego podwórka.

niedziela, 30 listopada 2014

Robimy postępy

Listopad minął nam pod znakiem oswajania się z nową sytuacją. Muszę przyznać, że Grzanka dobrze sobie radzi. Na początku było oczywiście trochę stresu, ale jesteśmy chyba na dobrej drodze.


Grzanka coraz rzadziej ucieka, kiedy Lucynka płacze - może się już przyzwyczaiła do tych hałasów. Chociaż czasem płacz jest tak głośny, że nie da się wytrzymać. Sama chętnie bym wtedy uciekła, gdybym mogła ;) 
Coraz częściej też podchodzi i obwąchuje Lucynkę, kiedy któreś z nas trzyma ją na rękach. Dała się nawet namówić na wspólne rodzinne zdjęcie, chociaż - jak widać - szybko chciała uciec ;)


Od kilku dni Grzanka znowu chętnie wchodzi do Lucynkowego łóżeczka. Zwykle wtedy, kiedy Lucynki tam nie ma (bo ona woli spać z nami), ale zdarza się też, że śpią w nim razem. Nie wiem, czy to dobrze, ale tak sobie myślę, że może to będzie początek pięknej przyjaźni ;)