Dzisiaj od rana w Londynie pada deszcz, a atmosfera jest senna i nikomu z nas nic się nie chce. Ja musiałam się jednak zebrać, żeby jechać do Enzo, bo biedny papug byłby głodny i samotny, gdybym go nie odwiedziła.
Chociaż fanką parasoli nie jestem i zwykle w czasie deszczu wystarcza mi kaptur, to tym razem wzięłam ze sobą ten wynalazek ;) Ku wielkiej uciesze Grzanki, która jak tylko wróciłam i rozłożyłam parasol do wyschnięcia, zaczęła zlizywać z niego krople deszczu, potem położyła się pod nim,...
...a na koniec próbowała też wejść na parasol, ale to już spotkało się ze zdecydowanym sprzeciwem ze strony Adama ;)
Jaka śliczna deszczowa panienka :-))))
OdpowiedzUsuńi ten jej zdziwiony pyszczek :)
OdpowiedzUsuń