wtorek, 1 października 2013

O tym, jak adoptować (albo nie) kota w Londynie

Jakiś czas temu podjęliśmy z Adamem decyzję o tym, że przygarniemy drugiego kota. Właściwie to Adam podjął decyzję, że się na to zgodzi, a ja oczywiście bardzo się ucieszyłam. Drugi kotek miał być towarzyszem zabaw dla Grzanki i miał jej pomóc aktywnie spędzać długie godziny, podczas których nas nie ma w domu. Poza tym, jak wiadomo, co dwa koty, to nie jeden.

Jakiś miesiąc temu zaczęłam więc przeglądać strony internetowe schronisk i fundacji działających w Londynie. Nie miały dla mnie znaczenia wiek, kolor, płeć ani wygląd kota. Warunki były tylko dwa - żeby mógł mieszkać w domu niewychodzącym i żeby dobrze dogadywał się z innymi kotami. 

Ku mojemu zaskoczeniu okazało się, że w miejscowych schroniskach nie ma kotów spełniających te - przyznacie, że niespecjalnie wygórowane - warunki...

Głównym problemem było to, że nie mamy ogródka, a kot, którego byśmy przygarnęli, byłby niewychodzący. Z tego względu moglibyśmy właściwie brać pod uwagę tylko adopcję kota niepełnosprawnego (głuchego, trójłapnego itp.), bo tylko takie koty tutaj domów niewychodzących szukają. Oczywiście nie było to dla nas absolutnie żadnym problemem, ale niestety okazało się, że akurat przebywający w schronisku trójłapek nie może być w domu, w którym już jest inny kot.

No i kiedy już myśleliśmy, że nic z tego, na horyzoncie pojawiła się nowa możliwość - zaproponowano nam wzięcie kotki na tymczas. Gdyby okazało się, że dobrze jej u nas i że dogadują się z Grzanką, moglibyśmy ją adoptować. Oczami wyobraźni już widziałam, jak ta trzynastoletnia dama o imieniu Peggy (dostała już nawet od nas ksywkę Piegi albo Piegusek), bawi się z Grzanką.
A potem była wizyta domowa i okazało się, że mamy za małe mieszkanie, a więc nic z tego. Prawdę mówiąc, spodziewałam się tego. A z drugiej strony znam osoby, które mają mniejsze mieszkania i więcej kotów (ale w Polsce)...


Grzanka pozostanie zatem rozpieszczoną jedynaczką, a my pewnie adoptujemy drugiego kota dopiero po powrocie do Polski.

9 komentarzy:

  1. jezeli tak bardzo chcesz drugiego kota to sa przeciez inne zrodla?
    ja mojego chwilowego drugiego baralam od pani ktora zajmuje sie "fosteringiem" kotki od niej sa szczepione, jak sa w odpowiednim wieku to wysterylizowane, wiec to samo jakbys dostala ze schroniska, podpisywana byla umowa itd.polecam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak trafię na kogoś, kto tymczasuje koty i stwierdzi, że u nas jego kot będzie szczęśliwy, to nie mam nic przeciwko oczywiście ;) Ale zaczęłam od schronisk i fundacji, bo tam jest najwięcej kotów w potrzebie.

      Usuń
    2. powodzenia, napewno jakis kotek sobie was znajdziee( nie wy kotka) :P
      pozdrawiam

      Usuń
  2. Ja wiem od kolezanki, ze jak chcesz adoptowac ze schroniska psa, to przeprowadzaja wywiady z sasiadami, pytaja np "czy pies nie bedzie im przeszkadzal"
    A z kolei jedna znajoma zlozyla aplikacje na wolontairat do Rescue i mocno sie zdziwila, bo odpowiedzi od nich nie dostala, ale oni przeprowadzili wywiady z sasiadami na jej temat.
    Ot co kraj to obyczaj ...

    OdpowiedzUsuń
  3. z buszowania po sieci: kilka dni temu zapuściliśmy się na gumtree i GG tak świdrował, że dotarł do kategorii " Londyn" i "za darmo"(muszę podpytać co dokładni naklikał:P)...... zatrzęsienie wszystkiego, a najsmutniejsze, że również i massssse zwierzaków. Aż smutno mi się zrobiło, bo od razu w moim zwieszakowym czarnowidztwie wyobraziłam sobie rzeczy, co tym oddanych za friko chomikom czy kotom mogą zrobić potencjalni właściciele. Wiem, że źródła nie najpewniejsze, ale jakbyście chcieli, to zawsze szansa na uratowanie jednego kociego życia....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, tak, widziałam te wszystkie kociaki na gumtree. Większość niestety jest efektem braku odpowiedzialności opiekunów :/
      Ale u nas jak na razie temat zawieszony, może wrócimy do niego za jakiś czas - może w Polsce albo jak się przeprowadzimy do większego mieszkania.

      Usuń
  4. No to wynika z tego, że ciężko jest pomóc kotkom ze schronisk i fundacji.. Mimo najlepszych chęci, mi się czasem wydaje że osoby które się nimi zajmują mają nawet za wysokie kryteria na domki dla kotów. No ale nic, życzę powodzenia, jak ma być drugi kotek to na pewno będzie, taki dla Was przeznaczony :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Szkoda .... trochę przesadzają !!!!
    Moim zdaniem kazdy domek jest lepszy niz schronisko ...
    Ale cóż co kraj to obyczaj :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Od dawna nie mogę tego pojąć. Bo przecież jak napisała Alison wyżej...
    każdy dom lepszy niż schronisko!
    No ale nic, eksperci wiedzą, że biednej Peggi będzie lepiej w ogromnym schronisku niż w domu pełnym ciepła.

    Gdyby w Polsce były takie wymagania to połowa kociolubnych straciła by swojego pupila!


    My mamy jednego Lunka i póki co tak zostanie (nasz landlord się nie zgadza na zwierzęta). Jednak tęsknota Lunka do jego towarzyszy jest bardzo widoczna:(

    OdpowiedzUsuń