Tak, jak tu już niektórzy podejrzewają, wkrótce przeprowadzamy się z powrotem do Polski. Wkrótce, czyli dokładnie za osiem dni. Na razie się przygotowujemy, bo dużo jest spraw do załatwienia i rzeczy do spakowania. Grzanka zaliczyła już ostatnią wizytę u angielskiego weterynarza i obowiązkowe szczepienie przeciw wściekliźnie. Teraz dzielnie pomaga mi pakować dobytek i pilnuje kartonów.
piątek, 8 sierpnia 2014
Na kartonach
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
bidulka, tyle przeprowadzek, ale miejmy nadzieje ze zmiana na lepsze :) powodzenia :)
OdpowiedzUsuńNiestety, takie ma z nami ciężkie życie. Też mam nadzieję, że to będzie zmiana na lepsze :)
UsuńMam nadzieję, że lot będzie szybki i bez opóźnień. U Burego relanium wywoływało odwrotny skutek, chyba za dużo dostał.
OdpowiedzUsuńWłaśnie już kilka razy słyszałam, że to relanium może wywołać odwrotny skutek, dlatego nie jestem przekonana czy i w jakiej dawce je zastosować. Ale tak zupełnie bez uspokajaczy to chyba też nie bardzo, bo jednak lot to duży stres. Dobrze, że to tylko 2 godzinki. Damy radę :)
UsuńJastem ciakawa gdzie Grzanka bedzie, bo jak sama mialam przywiezc swoje koty tutaj to czytalam, ze mozna w czesci pasazerskiej, w kontenerku postawionym na podlodze pod swoimi nogami, ale potem okazalo sie, ze w gre tylko tunel wchodzi. Bardzo jestem ciekawa jak kotka sobie poradzi i licze na relacje. Co do relanium to nie mam doswiadczen w stosowaniu go u zwierzat, ale sama po sobie wiem, ze na mnie ma odwrotne dzialanie. Jak bylam dzieciakiem to przed wycieciem migdalkow malam podane relanium i dostalam takiego palera ze idac na sale operacyjna skakalam po dwa schody, a inne dzieciaki byly ospale i ledwo lazily.
OdpowiedzUsuńMy zostaliśmy zapewnieni, że Grzanka może być z nami na pokładzie i tego się będziemy trzymać. Do luku bagażowego jej na pewno nie dam, najwyżej nie polecę ;) Jak się przeprowadzaliśmy do Anglii, to też nie było opcji, żeby kot leciał w części pasażerskiej, dlatego nie lecieliśmy. W tą stronę mówią, że tak można, więc im wierzymy ;) Relacja na pewno będzie.
UsuńSuper czekam na relacje :-) Ja tez nie zgodila bym sie oddac kota do luku bagazowego, tam jest zimno i powietrze jest rozrzedzone.
UsuńHej, jak dostałam maila od Ciebie, nie miałam świadomości , że wracacie do Polski. Myśmy podjęli podobną decyzję i ja z Lady jesteśmy już od poniedziałku we Wrocławiu. Nie martwcie się lotem. Personel bardzo przyjazny zwierzakom. Zarówno ten pokładowy i lotniskowy. W lufthansie, ze względu na kota, przysługuje Wam pierwszeństwo wstępu do samolotu i oddzielna kolejka do odprawy bagażu na lotnisku. Mi dwukrotnie pozwolono kocicę trzymać w budce na siedzeniu, tylko na czas lądowania i startu była pod siedzeniem- ale to zalezy od dostępności miejsca i personelu. mam doświadczenie lotu LOTem i lufą. Obydwa super. Tylko pamiętajcie o pojemniku "soft", widziałąm kobiety przewożące pieski niemal w zwykłych torbach sportowych z siatką zamiast materiału. Twarde pojemniki ciężko wpakować pod siedzenie.Nie polecałabym tylko tych środków dla Kocicy. Nam odradziła je nasza polska pani weterynarz, uświadamiajac, że Lady i tak bedzie oszołomiona tym co się dzieje, więc po co bardziej ją "kołować". Powodzenia i trzymamy kciuki za podróż!!!! Pozdrowienia z Wrocławia. Emilka&Lady
OdpowiedzUsuńOjoj ... czyli ''wracacie do domu'' !!! Nie mam doświadczeń z az takimi podrożami ze zwierzakami. Pozostaje mi życzyć udanego lotu, aby kocia nie płakała za dużo. Ona jest taka dzielna - da radę :-) Powodzenia :-)))
OdpowiedzUsuń