czwartek, 14 lutego 2013

Walentynkowe prezenty

Dzisiaj Walentynki, czyli kolejna okazja, żeby sprawić komuś prezent. A więc: ja dostałam od Adama kwiaty, a on ode mnie ciasto z serduszkiem (i z rodzynkami ;)). W związku z tym, że nadeszło południe, a prezentu dla Grzanki nie było, chyba poczuła się troszkę zapomniana i... sama postanowiła sobie prezenty wziąć. 
Najpierw upolowała kawałek ciasta.


A potem postanowiła się nacieszyć zapachem (i smakiem trochę też) kwiatów.


Muszę przyznać, że nie protestowaliśmy zbyt intensywnie, bo przecież oboje ją kochamy, więc jej się należy i ciasto, i kwiaty, i spóźniona (ale za to samouciekająca) myszka. 


A Grzanka się odwdzięcza na swój sposób, czyli lizaniem po twarzy i rękach ;) Chyba też nas troszkę lubi ;)

4 komentarze:

  1. Ale ten łobuz wygląda słodko z myszką.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ola G: No, nie wiem czy tak słodko - widzę wyraźnie na pierwszym planie dwa świecące się kły ! ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ma kły, owszem. Przecież piszę, że jest łobuzem. Ale przy okazji słodkim :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czyli każdy jakąś walentynke otrzymał :-)
    Widać ze Grzaneczka jak większość dziewczyn lubi róże :-)))

    OdpowiedzUsuń