Po dwóch dniach spędzonych w Grzankowie Daniels zaczął dorównywać Maitaiowi miziakowatością. Prawie cały czas chcieliby siedzieć na czyichś kolanach albo chociaż obok kogoś. Kocurki mruczą przy tym jak dwa bure traktory i mówią: "Nie możesz pracować, nie możesz pisać maili, nie możesz jeść śniadania. Masz nas głaskać!" :)
Nadal trudno jest spokojnie sobie przy nich wypić kawę. Całkiem przypadkiem przekonałam się też, że lubią pasztet sojowy...
Grzanka podchodzi do wszystkiego z dystansem i na luzie.
Tylko żółwica Migotka nie rozumie, czego od niej chcą te dwa futrzaki i czemu musi z nimi dzielić swój ulubiony dywan.
A na koniec w tajemnicy powiem Wam, że na horyzoncie pojawił się domek dla jednego z naszych tygrysów. Trzymajcie kciuki, żeby się nie rozmyślił! ;)
Domek się nie rozmyślił i właśnie się sprząta :)
OdpowiedzUsuńŚciskam Was i futrzaki,
Magda