środa, 14 listopada 2012

Tabletki

Grzanka od tygodnia łyka tabletki sterydowe. Rano i wieczorem prowadzimy z nią negocjacje, żeby połknęła lekarstwo. Nie jest to takie proste. Tabletki są (podobno) bezsmakowe, więc i tak idzie nam lepiej, niż np. z tabletkami odrobaczającymi - tzn. nie jestem cała podrapana, a Grzanka nie drze się, jakby ją ktoś ze skóry obdzierał.
Ale żeby nie było zbyt prosto, co kilka dni musimy zmieniać taktykę. Pierwszego dnia uznałam, że skoro tabletka jest bezsmakowa, to wystarczy ją wrzucić do mokrej karmy, którą Grzanka dostaje na śniadanie. Tak też zrobiłam i spokojnie poszłam do pracy. Gdy wróciłam wieczorem, miska była prawie pusta - nie było w niej nic prócz tabletki...


Zmieniłam więc taktykę i wieczorną dawkę Grzanka dostała prosto do pyszczka. Spotkało się to jednak ze zdecydowanym sprzeciwem futrzaka. Sprzeciw udało się jakoś załagodzić przysmakami, ale następnego dnia musiałam już wymyślić coś innego.
Zawijam więc tabletki w szynkę. Na razie ta metoda działa, choć czasami muszę kilka razy próbować, bo Grzanka zjada tylko szynkę, a tabletkę wypluwa. Próbujemy jednak do skutku i zwykle za drugim albo trzecim razem się udaje ;)

7 komentarzy:

  1. Znam ten ból Franek jest od wczoraj po operacji więc mamy masę leków :( i nie jest łatwo :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Biedny Franek :( Trzymam kciuki, żeby szybko z tego wyszedł! :)

      Usuń
  2. Nie wiem jaki to jest rodzaj tabletki . Ale moje koty miały takie które można było rozkruszyć. Wsypywałam o pysia i trzymałam kota potem po chwili dostawał troszeczkę pasty, czasami umorusałam morkę. Kotek się oblizywał smakowicie i tabletka zjedzona.
    Gorzej jest z niekruszącymi ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi się, że można ją rozkruszyć. Jak Grzance już się znudzi szynka, to wypróbuję Twój sposób. Dzięki za podpowiedź! :)

      Usuń
  3. Troche czasu nam to zajelo i na poczatku bywalo kiepsko i nieciekawie. A teraz Rufus lyka tabletki bezproblemowo. Sadzam go sobie tylem do moich nog, lapie go delikatnie dwoma palcami lewej reki za glowe, w miejscu gdzie lacza sie szczeki, jednoczesnie otwierajac jego pyszczek, a palcami porawej reki wpuszczam tabletke gleboko do gardla, a potem patrze czy sie oblizal i sprawdzam czy tabletka zostala polknieta. Proste co nie? Moge mu rowniez podac tabletke gdy siedzi na krzesle, albo gdy lezy. Ale to sa lata praktyki ze tak powiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas takie sposoby są ostatecznością, bo to się zawsze kończy wyciem, uciekaniem, stresem dla kota i ranami drapanymi dla nas. Wolimy próbować po dobroci i na razie to działa ;)

      Usuń
  4. Ja nawet nie probowalam mu nigdy tych tabletek podawac z jedzeniem poniewaz te jedne to sa kapsulki i sa zbyt duze aby je w ten sposob przemycic, poza tym on nie jada czegos takiego jak wedlina, wiec musielismy wspolnie wypracowac jakis inny sposob i na szczescie sie nam to udalo. W naszym sposobie nie ma zadnej przemocy, wszystko odbywa sie delikatnie bez zadnego sciskania czy jakiego kolwiek uzycia sily. Lukanie tabletek jest jedna z niewielu rzeczy ktorych moj Rufus sie w swoim kocim zyciu nauczyl. A na poczatku do podania jednej tabletki potrzebne byly dwie osoby i cos do zawiniecia kota.

    OdpowiedzUsuń