niedziela, 7 sierpnia 2011

Molly

Dokładnie rok temu - 7. sierpnia 2010 roku - przywieźliśmy do mieszkania wynajmowanego na krakowskim Kazimierzu białą kotkę o imieniu Molly. Była to nasza pierwsza tymczaska. Została oddana do schroniska w Rudzie Śląskiej przez wesołą rodzinkę, która postanowiła wyjechać na wakacje. W planach wyjazdowych zabrakło jednak miejsca dla kotki.



Molly mieszkała u nas troszkę ponad miesiąc. W tym czasie przeżyła wiele - koci katar, żółtaczkę, martwicę skóry, zupełny brak apetytu i chęci do życia, przymusowe karmienie ze strzykawki, bardzo częste wizyty u weterynarza... To wszystko spowodowane było porzuceniem przez opiekunów. Wystarczył tydzień spędzony w schronisku. 


Na szczęście mimo wszystkich trudności i stresów, udało nam sie postawić ją na nogi. Teraz mruczy już w swoim własnym domku u Martyny i Andrzeja. Mam nadzieję, że zostanie tak już do końca jej (oby długiego) kociego życia :)


PS Powyższe zdjęcie zostało zrobione już w nowym domu Molly przez Andrzeja. A oto, jak o swojej bielutkiej podopiecznej pisze Martyna: 

"Teraz maleńka jest najradośniejszą kicią na świecie, mruczy niemal przez cały czas, tuli się do nas, gdy tylko jesteśmy przy niej, hasa sobie wesoło po meblach, ma chyba niewyczerpane pokłady energii ;) Już nie boi się ludzi tak jak na początku, zaprzyjaźnia się z naszymi znajomymi. Nie urosła już większa, za to przybrała ładnie na wadze, sierść ma śliczną i jedwabistą, wzbudza zachwyty :) Kochana, słodka, wdzięczna kicia :*". 

Myślę, że to jest najlepsze podsumowanie i zakończenie tej historii... A właściwie nie zakończenie, tylko nowy początek ;)

1 komentarz:

  1. Molly jest najkochańszą, najcudniejszą, najradośniejszą i najbardziej mruczącą kicią pod słońcem ;) Każdego dnia okazuje nam, jak bardzo się cieszy, że jest u nas.

    OdpowiedzUsuń