poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Nutkowe zamieszanie

Od czasu, kiedy dowiedziałam się o naszej przeprowadzce, żyłam w przeświadczeniu, że Nutka ma gdzie się przenieść, jeśli do czasu naszego wyjazdu nie znajdzie domu stałego. Wczoraj okazało się jednak, że przekonanie to było mylne, co wywołało moją lekką panikę. Bo do wyjazdu zostało raptem 4 dni, a tu się okazuje, że Nutka nie ma gdzie się podziać... Nie ma już nawet czasu, żeby ją zaszczepić przeciw wściekliznie i zabrać ze sobą...

Ale dzisiaj zgłosił się potencjalny domek, w którym Nutka mogłaby zamieszkać na stałe od końca września. Negocjacje trwają i jeszcze nic nie jest pewne... 

Nowi opiekunowie Nutki - jeśli się zdecydują na jej adopcję - chcieliby ją zabierać na działkę. Oczywiście o puszczeniu kotki bez nadzoru nie ma mowy. Jedynym rozwiązaniem jest chodzenie na szelkach i na smyczy. W związku z tym dzisiaj pierwszy raz zabrałam kicię na spacer, żeby zobaczyć, jak zareaguje.
Wcześniej wydawało mi się, że Nutce do szczęścia wystarczy łóżko, pełna miska i trochę zabawek, więc nie proponowałam jej nawet eskapad na podwórko. No ale kiedyś musi być ten pierwszy raz.
Zaczęłam od ubrania Nutce szelek (pożyczonych od Grzanki i poluzowanych dość znacznie ;)). Zniosła to z godnością, choć zachwycona nie była.


Po jakimś czasie do szelek dopięłam smycz. To się Nutce nie spodobało i próbowała ją przegryźć. Dlatego na spacer poszła jednak na smyczy krótszej, ale za to grubszej, żeby nie ryzykować uwolnienia :)


Nutka nie lubi być noszona na rękach, ale nie chciała sama zejść po schodach. Zanim więc zniosłam ją z drugiego piętra, była już nieźle wystraszona. Humor poprawił jej się, kiedy stanęła na zielonej trawce. Wprawdzie najpierw chodziła z brzuchem przy ziemi, ale po jakimś czasie się uspokoiła i nawet chyba jej się spodobało :)

1 komentarz:

  1. Ona na trawce wygląda na zadowoloną. :)
    Powodzenia we wszystkim! Beata - sąsiadka z osiedla

    OdpowiedzUsuń