Zbliża się Boże Narodzenie i na ulicach Londynu pojawia się coraz więcej wolontariuszy, zbierających pieniądze na różne organizacje charytatywne, których jest w Wielkiej Brytanii zatrzęsienie. Są również takie fundacje, które swoich wolontariuszy wysyłają, żeby chodzili po domach i namawiali ludzi do wykonywania comiesięcznych wpłat.
Właśnie taki wolontariusz przyszedł do nas pewnego wieczoru, kiedy siedzieliśmy sobie przy grzanym winie. Adam, który został wydelegowany do otwarcia drzwi, do niczego nie dał się namówić. Ale kiedy wolontariusz sobie poszedł, zaczęliśmy rozmawiać o różnych fundacjach i ostatecznie podjęłam decyzję, że adoptuję wirtualnie jakiegoś zwierzaka.
Wtedy przypomniało mi się, że kiedy ponad rok temu byliśmy na Cyprze, odwiedziliśmy schronisko dla osłów w Vuoni. Schronisko należy do fundacji prowadzonej przez Brytyjczyków i zajmuje się głównie opieką nad osłami i mułami, które Cypryjczycy porzucają w górach, kiedy są już za stare, aby pracować.
Więcej o fundacji i osiołkach możecie przeczytać tutaj.
No i postanowiłam adoptować osiołka. Potem dowiedziałam się, że w Wielkiej Brytanii też jest fundacja opiekująca się tymi uroczymi zwierzakami i uznałam, że to jej podopiecznego wirtualnie adoptuję. Głównie dlatego, że chciałabym "swojego" zwierzaka kiedyś odwiedzić, a Cypr jest jednak trochę daleko... Poza tym podoba mi się, że podopieczni fundacji są angażowani do pracy z dziećmi, niepełnosprawnymi i osobami starszymi, co podobno daje świetne efekty i dla ludzi, i dla zwierzaków :)
Wybór padł na Wayne'a.
Wayne jest podopiecznym The Elisabeth Svendsen Trust for Children and Donkeys (zwanego też The Donkey Sanctuary). Ma 16 lat i jest biały w brązowe łaty. Do schroniska w Ivybridge trafił w 2004 roku i był 8992 osiołkiem przyjętym przez fundację.
Podobno jest bardzo przyjaznym zwierzakiem, lubi się bawić i z innymi osłami, i z ludźmi :)
Mam nadzieję, że uda mi się go wkrótce odwiedzić. Na pewno Wam o tym napiszę. Na razie na ścianie naszej sypialni zawiesiłam jego portret, a na półce postawiłam osiołka-maskotkę, którą przysłano mi razem z certyfikatem adopcji Wayne'a :)
Piękna sprawa z tą adopcją :-))
OdpowiedzUsuńOsiołek ,portret i maskotka przemiłe :-D
Najważniejsze ze pomagasz w ten sposób temu zwierzakowi. Wspaniała sprawa.
OdpowiedzUsuńPodziwiam ludzi za takie akcje. To tak niewiele, a jak bardzo pomaga i jaką się ma satysfakcję.
Osiołkowi długiego życia życzę, a Tobie aby się zrealizował wyjazd na Cypr :-)))
dobry z ciebie czlowiek,tez chcialam kiedys adoptowac jakiegos tygrysa bialego czy cus,ale troche brak zaufania do organizacji,czy aby napewno nasze pieniadze ida na to biede zwierze?
OdpowiedzUsuń