W Grzankowie zapanowała radość. Dzisiaj odbyła się kolejna telefoniczna konsultacja z panią weterynarz i... Grzanka może nie brać już tabletek! :D
Leki powędrowały więc na dno szuflady i mamy nadzieję, że nie będziemy musieli ich w najbliższym czasie wyciągać :)
Kociak jest śliczny :) !
OdpowiedzUsuńGratulacje :-) A moj Rufus niestety do konca zycia bedzie je musial lykac. Moze gdyby na poczatku byl leczony inaczej ... ale on niestety od razu zostal potraktowany sterydami w zastrzykach. Ja wtedy nie wiedzialam tego co wiem teraz.
OdpowiedzUsuńU nas na razie trzeci dzień bez tabletek i wszystko jest OK. Szkoda, że Rufus musi łykać cały czas :( Ja się cieszę, że trafiliśmy akurat do takiej pani weterynarz, bo w Polsce też mi mówili tylko o zastrzykach.
Usuń