Przez ostatnie dwa tygodnie Grzanka i Poppy przechodziły różne etapy kociej znajomości - były już wystraszona Poppy, wystraszona Grzanka, bijatyki, wrzaski, problemy kuwetowe, ale też spanie w jednym łóżku nie-tak-bardzo-daleko-od-siebie i obwąchiwanie. Dzisiaj panuje wielki spokój.
Poza tym okazało się, że są rzeczy silniejsze, niż niechęć do drugiego kota. Np. ulubiona karma...
...i słońce. Słoneczna plama na stole była mała i zmusiła futrzaki do spokojnego siedzenia blisko siebie :)
Zaprzyjaźnianie się idzie im wolno. Coś czuję, że jak zdążą się polubić, to akurat Poppy będzie musiała wrócić do siebie...
Poza tym czekamy z utęsknieniem na wiosnę i odliczamy dni do kolejnej przeprowadzki :)
Ech te baby :-)))
OdpowiedzUsuńMuszą się dotrzeć ;)
UsuńPotem będą tęsknić za sobą :-)
UsuńNa małej przestrzeni jakoś tak... trudniej...
OdpowiedzUsuńTutaj mają tylko troszkę mniej przestrzeni, niż miewały nasze tymczasy w Krakowie, a jednak jest trudno. Może to bariera językowa ;)
Usuń