czwartek, 4 kwietnia 2013

Ciekawostka

Przy okazji przeprowadzki dowiedziałam się, w jaki sposób Anglicy uczą swoje koty wychodzące, gdzie jest ich dom, kiedy zmieniają miejsce zamieszkania. 
Otóż oni przed pierwszym wypuszczeniem kota z jego nowego domu smarują mu łapki masłem. Koty to czyściochy, więc zanim pobiegną na ślepo w nieznane, siadają przed drzwiami swojego domu i myją brudne łapki, przy okazji rozglądając się i zapamiętując nową okolicę. Podobno to działa.


Ja nie miałam raczej do czynienia z kotami wychodzącymi, więc nie wiem - może w Polsce też się tak robi? A może znacie jakieś inne sposoby na nauczenie kota wychodzącego, gdzie mieszka?

7 komentarzy:

  1. Asia a u Was jest takie słońce ?? u nas to nie pamiętam kiedy była taka ładna pogoda :( Pozdrowienia dla Was Ziółko

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdjęcie zostało zrobione w zeszłym tygodniu. Dzisiaj nie ma słońca, wczoraj padał śnieg... Ale na przyszły tydzień zapowiadają przyjście wiosny. Mam nadzieję, że ta prognoza się sprawdzi :)

      Usuń
  2. Kiedy przywiozlam swoje koty do Londynu, co nastapilo jakos przed samym poludniem zamknelam je w pokoju zeby odpoczely po dlugiej podrozy, potem je wypuscilam zeby poznaly dom i inych ludzi tam mieszkajacych. A ze moje koty sa wychodzace to obawialam sie pierwszego spaceru i postanowilam nie wypuszczac ich pierwszego dnia. Tylko ze potem okazalo sie ze Rufus co do tego mial inne plany. Poznym wieczorem okazalo sie ze kota nie ma w domu, wszyscy go szukali. Zanim poszlam spac cos mnie tknelo i zeszlam jeszcze raz na dol i otworzylam drzwi do ogrodu, a tam pod nimi stal sobie Rufus i juz czekal zeby go ktos laskawie wpuscil, bardzo zadowolony z siebie przywital mnie swoim zwyczajowym: mrruuu. Kamien z serca mi spadl.
    Kiedy przeprowadzilismy sie na Clapcham to ja z kotami przyjechalam tam wieczorem i zamknelam towarzystwo w pokoju. Rano jak wszyscy wyszli do pracy otworzylam drzwi pokoju, koty lazily po domy do poludnia a potem zarzadaly otworzenia drzwi na patio, Minio upieral sie przy tym glosno argumentujac swoje racje. Jakos po godzinie kiedy mialam juz dosc wrzaskow Minka i jeczenia Rufusa otworzylam te drzwi, a one wcale nigdzie daleko nie poszly bo po dokladnych ogledzinach samego patia potem siedzialy przez jakis czas na murku i co chwile sprawdzaly czy ja jestem w domu. Nie musialam im lap niczym smarowac.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę, że Minka i Rufus to bardzo mądre koty, nie to co moja postrzelona Grzanka. Ona pewnie pobiegłaby na oślep w nieznane, a potem musiałabym jej szukać po całym Londynie ;) Dlatego wolę jednak, żeby nie wychodziła.

      Usuń
  3. Podejrzewam ze gdybys ja wypusvcila na zewnatrz to wcale by niebiegla nigdzie na oslep. Wczesniej mialam dwie kotki, z jedna z nich przeprowadzilam sie z Bielska do Przeworska. W bielsku wychodzila tylko na smyczy, a w Przeworsku mielismy ogrodek wiec ja wypuszcalismy i bez problemow wracala do domu. Druga kotaka rodowita Przeworszczanka pojechala z nami do Wa-wy i tam nastepnego dnia podobnie jak Minio urzadzila koncert zyczen pod drzwiami, a gdy je otworzylam to dlugo siedziala na progu, potem dlugo zwiedzala i badala ogrod. A Rufus gdy go zabralam to byl kotem nie wychodzacym, ale gdy sie mieszka w domku ktory ma okienka tak nisko ze jak sie usiadzie na parapecie to prawie dotyka sie stopami trawy trodno kota w domu utrzymac, no chyba zeby sie wcale tych okien nie otwieralo. Rufus tez zaczal swoja przygode ze spacerami od siedzenia na progu tylko ze jemu zajelo to trzy dni dopiero potem ostroznie zaczal zwiedzac ogrodek.
    Moj wywod wcale nie znaczy abym namawiala Cie do otwarcia drzwi przed Grzanka ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że nie będę tego sprawdzać. Na wiosnę planuję wypad z Grzanką do parku. Ale na smyczy :)

      Usuń
  4. 4_ina bardzo fajna historia - jak to z naszymi kociakami bywa, same przygody :-)
    Jak kotek jest cały czas domowy jak Grzaneczka to trudno przewidzieć co zrobi w pierwszym odruchu ...
    Moje mają niestety tylko malutki balkon. Czasami kocurek ucieka na klatke schodową. Tez się bałam, ze pobiegnie na dół i zwieje w siną dal. Ale on to taki mały cykor , z półpiętra biegusiem wraca do domu. Oby mu się nie odmieniło :-)))
    Grzance dużo wspaniałych spacerków w parku życzę :-)))

    OdpowiedzUsuń