środa, 3 kwietnia 2013

Przeprowadzki, przeprowadzki...

Policzyliśmy ostatnio, że Grzanka mieszka już z nami szóstym mieszkaniu. Najpierw była młodość na krakowskim Kazimierzu.


Potem Górka Narodowa i przyjaźń z Atmosem.


Następnie Kurdwanów i co chwila nowe tymczasy...


Po Kurdwanowie nastąpiła Wielka Przeprowadzka do Londynu i trudny pierwszy miesiąc w Docklands.


Z Docklands Grzaneczka przewędrowała z nami do Stockwell, gdzie miała więcej miejsca do biegania, ale za to pogorszył się jej stan zdrowia, a atmosfera też nie była zbyt miła.


No i teraz - w sobotę - nadeszła długo wyczekiwana chwila kolejnej przeprowadzki. Nasze nowe mieszkanko jest blisko poprzedniego, więc wystarczyło kilka minut w taksówce i Grzaneczka znalazła się w nowym domu. Nie obyło się jednak bez płaczu i stresu (bardziej chyba z powodu zamknięcia w transporterku, bo przecież do przejazdów Grzanka powinna być przyzwyczajona). Na szczęście taksówkarz okazał się być kociarzem z Polski ;)
W nowym mieszkaniu również przez pierwsze pół godziny wysłuchiwaliśmy płaczu Grzanki. Ale kiedy zaczęliśmy się rozpakowywać, a pokój wypełnił się znajomymi rzeczami, kicia się uspokoiła, zaakceptowała nowy teren i zaczęła mruczeć. A ponieważ nie ma nic, co bardziej poprawia atmosferę w domu, niż zadowolony kot, my również od razu polubiliśmy nasze nowe kąty.


Jeśli wszystko dobrze pójdzie, tutaj zostaniemy na rok, a może nawet dłużej.

4 komentarze:

  1. Zabójcza mina!

    Wszystkiego dobrego w nowym miejscu :) Jak okna?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy! :)

      Relaks po przeprowadzce to był, dlatego taka mina ;)

      Okna są tu takie przesuwane do góry - typowo angielskie. Wiosna się zbliża (małymi kroczkami, ale jednak), trzeba będzie obmyślić jakieś nieingerencyjne zabezpieczenie, żeby Grzanka mogła bez przeszkód obserwować double deckery ;)

      Usuń
  2. Nam koncem sierpnia stukna 4 lata na Clapham i mamy nadzieje ze wlascicielka przedluzy nam umowe na kolejny rok. A co do kocich przeprowadzek to Minio przezyl tylko dwie: z Wa-wy do Londynu, a dokladnie Palmers Green i potem na Clapham. A Rufus ma na swoim koncie cztery zmiany zamieszkania i dwie zmiany wlasciciela. Pierwsze z Lancuta trafil do mojej corki do Przeworska, ale u niej nie dogadywal sie z jej kocica ktora go nie znosila, wiec ja sobie go zabralam do Wa-wy, a potem to juz tak jak Minio.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Clapham to bardzo fajne miejsce do mieszkania. Wcale się nie dziwię, że już tu jesteście 4 lata. My też teraz specjalnie szukaliśmy mieszkania w tej okolicy. W końcu wylądowaliśmy troszkę dalej, bo na Wandsworth Rd, ale na zakupy i spacery nadal chodzimy w okolice Common :)

      Usuń