Pisałam ostatnio, że jak dobrze pójdzie, to kocia rodzinka powędruje dzisiaj do domu tymczasowego. I udało się!
Rano pani, u której kotka się okociła, przywiozła całą kocią rodzinkę do mnie. Z rodzinką przyjechała także "siostra bliźniaczka" Coco. Zrobiłyśmy więc wymianę. Pani zostawiła u mnie kocią rodzinkę i Siostrę Coco, a zabrała Coco. Ta ostatnia będzie bowiem dalej wracać do siebie po zabiegu w domu u tej pani, a we wtorek zostanie wypuszczona.
Kocia Mama była na początku trochę wystraszona, ale już po chwili spokojnie karmiła swoje maluchy, a one się na nią wspinały. Wyglądały tak uroczo, że przez chwilę zapragnęłam, żeby zostały na tymczasie u nas. Szybko jednak sobie uświadomiłam, że to niemożliwe. Na szczęście nie miałam zbyt wiele czasu, żeby się nad nimi rozczulać, bo przyszły dziewczyny, żeby wziąć ode mnie Mamę z kociakami i przyniosły... jeszcze jedno kociątko (znalezione kilka dni temu i karmione do tej pory ze smoczka). Trochę pokombinowałyśmy, żeby Kocia Mama zgodziła się "zaadoptować" sierotkę. Okazało się, że nie ma z tym żadnych problemów. Już po chwili sierotka przytulała się do swojej nowej mamy razem z czwórką swojego nowego rodzeństwa.
Wszyscy są więc zadowoleni.
Kocia Mama i jej maluchy, bo mają spokojne miejsce, w którym będą mogły mieszkać do czasu usamodzielnienia się kociątek.
Kocia sierotka - bo ma Kocią Mamę i rodzeństwo, a to lepsze od termoforka i butelki ze smoczkiem.
Dziewczyna, u której zamieszkała kocia rodzinka - bo nie będzie musiała karmić kociej sierotki co 2-3 godziny w dzień i w nocy.
Ja - bo po raz kolejny po prostu się udało ;)
Ciąg dalszy tej historii jeszcze nastąpi - za kilka tygodni będziemy szukać domów dla kociaków i wysterylizujemy ich Mamę.
A u nas została Siostra Coco, która właśnie dochodzi do siebie po sterylizacji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz