Myślałam, że kolejnym kotem, jakiego weźmiemy na tymczas, będzie jakieś maleństwo. Ale myliłam się - znowu przywędrowała do nas dorosła kotka-ślicznotka:
Historia taka sama, jak z Chanel. Niby tylko złapana na ciachnięcie, ale... Mruczy, wystawia brzuszek, chce być w domu. Po zabiegu odpoczywała tydzień u Ani, a potem musiałyśmy podjąć decyzję. Wypuszczać czy nie wypuszczać? Ostatecznie kicia wymruczała sobie szansę i przekonała nas, że warto wziąć ją do Grzankowa :)
Nazwałam ją Nutka.
Wczoraj Nutka miała dzień pełen stresów. Przeprowadzka, wizyta u weterynarza, odrobaczanie, wyciąganie kleszcza... Dlatego troszkę się jeszcze boi. Nawet nie ludzi, ale kotów. Przede wszystkim Chanel, która próbuje przejąć władzę w naszym domu...
Dobrze, że Nutka przyjechała z czerwonym kocykiem, który dodaje jej odwagi :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz