Czasem tak bywa, że kotka złapana tylko na sterylizację okazuje się oswojona. I wtedy trzeba podjąć decyzję - wypuścić czy dać szansę na znalezienie domu. Tak właśnie jest w przypadku Siostry Coco. Miała zostać wysterylizowana, odpocząć u nas tydzień po zabiegu i wrócić na swój teren. Ale... ona ciągle chciałaby mi siedzieć na kolanach, mruczy jak traktor, łasi się i ugniata tak intensywnie, że aż musiałam jej obciąć pazury, bo bolało ;) Na szczęście nie protestowała.
Podjęłam decyzję - zostaje na tymczasie. Nie wiem, czy decyzja ta jest rozsądna, bo codziennie ktoś znajduje kociaki, więc może powinnam wziąć kociaki (im zawsze trudniej poradzić sobie "na wolności", niż dorosłym, przyzwyczajonym do takiego życia kotom). Poza tym myślę, że trudno będzie jej teraz znaleźć dom. Przecież wszyscy chcą małe puchate kuleczki.
A Chanel - bo tak ją nazwałam - nie jest puchatą kuleczką. Wygląda troszkę jak niedźwiadek. Wyższa i grubsza od Grzanki, z brunatnym odcieniem futerka w niektórych miejscach.
Ale niekiedy rozsądek trzeba schować do kieszeni. I powiedzieć to, co przy każdym kolejnym tymczasie - "Najwyżej zostanie u nas na stałe" ;)
Ale niekiedy rozsądek trzeba schować do kieszeni. I powiedzieć to, co przy każdym kolejnym tymczasie - "Najwyżej zostanie u nas na stałe" ;)
Trudne są takie decyzje! Oby znalazła domek;-)
OdpowiedzUsuńNa szczęście mamy jeszcze trochę miejsca w domu, więc jak się pojawią kociaki, to też jakoś damy radę :) Ale domek dla Chanel jak najbardziej by się przydał! Ona zasługuje na swoich ludzi!
Usuń