Neska ma za sobą ciężki weekend. Dzielnie i bez buntowania się połknęła w sobotę tabletkę na odrobaczanie, popiła ją jogurtem, a później siedziała mi na kolanach i mruczała. Niedługo potem zaczęła się źle czuć :( Nacierpiała się trochę, a my się nasprzątaliśmy i najedliśmy strachu.
Ale wczoraj wieczorem stało się coś, dzięki czemu wiem, że warto czasem się troszkę pomęczyć i ponarzekać na kota ;) Siedziałam sobie jak zwykle przy komputerze i nagle poczułam pacnięcie łapą w nogę. "To pewnie Maitai" - pomyślałam, bo on ma takie sposoby na zwrócenie na siebie uwagi. Ale okazało się, że to Neska!
A więc ogłaszam wszem i wobec - wczoraj Neska sama do mnie podeszła! Pierwszy raz! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz