Muszę przyznać, że zazdroszczę wszystkim, którzy mają zabezpieczone okna. Albo chociaż jedno okno. W naszym londyńskim wynajmowanym pokoju oczywiście żadnych zabezpieczeń nie ma. A wietrzyć jakoś trzeba - tym bardziej, że pogoda jak na Anglię jest zaskakująco ładna. No więc wietrzymy i jednocześnie pilnujemy Grzanki... A ona próbuje nas przechytrzyć ;)
Zaczyna się niewinnie - od tęsknego wyglądania za okno.
Aż na dachu pojawi się gołąb...
... albo po prostu do momentu, kiedy Grzanka ma ochotę zaczerpnąć świeżego powietrza...
... i kombinuje.
Na szczęście wszystko odbywa się z asekuracją i pod kontrolą :)
Faktycznie, niebezpiecznie...
OdpowiedzUsuńMam nadzieję ,że jednak nic się nie przydarzy...
Na szczęście wszystko jest pod kontrolą. Ale tęsknię za naszym zabezpieczeniem okiennym, które mieliśmy w poprzednim mieszkaniu :(
UsuńZa 2,5 tygodnia przeprowadzamy się do innego mieszkania - już bardziej na stałe, więc tam trzeba będzie coś pokombinować i zadbać o bezpieczeństwo Grzanki :)
Ojej, zrobiło mi się słabo jak zobaczyłam piąte zdjęcie. Jest na smyczy, ale co jeśli skoczy? Będzie dyndać na szelkach? Wiem że zaraz ją złapiecie, ale może sobie coś uszkodzić. Nie oskarżam, absolutnie, wiem jak bardzo kochacie koty, ale przeraziło mnie to.
OdpowiedzUsuńPo drugiej stronie smyczy jestem ja, więc jak tylko widzę, że wskoczyła na okno, to zaczynam ją ciągnąć, żeby zeskoczyła do mieszkania.
UsuńWiem, że to nie jest najbezpieczniejsze, ale póki ją asekuruję to myślę, że nic się nie stanie. Na szczęście to nie jest rozwiązanie "na zawsze", a na kolejne 2 tygodnie, więc damy radę! :)
No i spodziewałam się, że ten post będzie budził kontrowersje ;)
Rozumiem, może jestem przewrażliwiona, ale ja mojemu nie pozwalam na takie wygibasy.
UsuńPoza tym tak sobie myślę, że Twój blog doświadczonej kociary uczy i pokazuje wiele ciekawych rzeczy bardziej zielonym w tej dziedzinie (takim jak ja), więc bałabym się że ktoś może to naśladować w mniej bezpieczny sposób. Co nie zmienia faktu że i tak nadal będę Cię podczytywała (kontrola ;) )
Pewnie masz rację. Chyba muszę dopisać sprotsowanie ;)
Usuń