W nocy z soboty na niedzielę, po 22 godzinach w drodze dotarliśmy
do naszego nowego domu. Ta podróż wymagała wielu przygotowań. Tak, jak pisałam wcześniej, najpierw wybraliśmy się z Grzanką do weterynarza po paszport. Przy
okazji zaszczepiliśmy ją przeciw wściekliźnie (należy zrobić to co najmniej 21
dni przed wyjazdem) oraz wszczepiliśmy jej mikroczip.
Jeżeli ktoś wybiera się
ze swoim kotem za granicę, to dobrze jest załatwić te trzy rzeczy jednocześnie.
A na pewno nie ma sensu najpierw szczepić przeciw wściekliźnie, a potem czipować,
bo w takim wypadku szczepienie powinno być powtórzone...
Kolejną wizytę u weterynarza zaliczyliśmy 2 dni przed
wyjazdem. Tym razem Grzanka została odtasiemczona i podano jej środek przeciw
kleszczom.
Na szczęście nie trzeba załatwiać nic więcej. Nie są już
potrzebne badania poziomu przeciwciał itp.
Wizyty u weterynarza to nie problem, ale wybór środka
transportu przysporzył nam wielu stresów. Zrobiliśmy research i uznaliśmy, że
mamy trzy opcje:
1) Samolot. Niestety żadne linie lotnicze nie umożliwiają
transportu zwierzaka w kabinie pasażerskiej do Wielkiej Brytanii. Jest to
związane z prawem obowiązującym na terenie UK i nie da się tego w żaden sposób
obejść. Niektóre linie lotnicze oferują przewóz zwierzaków jako cargo. Takim
transportem zajmuje się kilka firm. My kontaktowaliśmy się z firmą AirTrans, której przedstawiciel zapewnił nas, że zwierzęta podróżują w bardzo dobrych warunkach, w
klimatyzowanym, wyciszonym pomieszczeniu. Koszt takiej „przyjemności” to 1300
zł + 150 funtów. Już mieliśmy się zdecydować (z ciężkim sercem, ale cóż...), kiedy okazało się, że Grzanka
musiałaby zostać „nadana” w Krakowie rano, poleciałaby z przesiadką w Warszawie
i odebrać moglibyśmy ją w Londynie dopiero wieczorem... Uznaliśmy, że 12 godzin
bez nas to dla niej (albo „bez niej to dla nas...” ;)) za dużo i
zrezygnowaliśmy z tego pomysłu.
2) Bus. W busach firm oferujących „przewóz osób i zwierząt”
do Wielkiej Brytanii, koty mogą podróżować „na kolanach” opiekuna. Koszt to ok.
za kota 600 zł + ok. 400 zł za osobę. Czas podróży: 28 godzin.
3) Samochód. To na pewno najwygodniejsza opcja, jeżeli ma
się swój samochód, który chciałoby się zabrać ze sobą na emigrację i dwóch
kierowców (w tym co najmniej jednego, który nie boi się jeździć po lewej
stronie ;)). My nie chcieliśmy zabierać ze sobą auta i nie mieliśmy dwóch
kierowców, więc ta opcja odpadła. Gdyby jednak ktoś się zdecydował jechać w ten
sposób, to warto wiedzieć, że przez Kanał La Manche można przepłynąć promem
(wtedy zwierzak zostaje przez całą podróż w samochodzie, a ludzie muszą
samochód opuścić i udać się na górny pokład). Można również przejechać tunelem
pod Kanałem. W obu przypadkach za bilet dla zwierzaka trzeba zapłacić 15
funtów.
Co Wy byście wybrali? :)
Jaką my podjęliśmy decyzję, dowiecie się już w następnym
poście ;)
Więcej przydatnych informacji na temat podróżowania ze
zwierzakami możecie znaleźć na stronie Głównego Inspektoratu Weterynarii: http://www.wetgiw.gov.pl/ w dziale Podróże
ze zwierzętami towarzyszącymi.
Kotek sliczny i dzielny.
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego w nowym swiecie dla Was wszystkich .... :-)))
http://kotki-ziutkidwa.blogspot.com/